poniedziałek, 14 kwietnia 2014

School 2013 - 학교2013

pic
   Nie ma to jak w wakacje powrócić do tematyki szkolnej ławy. Nie ma to jak wracać do niej po czterech latach po usłyszeniu ostatniego dzwonka ogłaszającego przerwę. Motyw ten najwyraźniej musi coś w sobie mieć. Przypomina o czasach beztroski. Uświadamia jak człowiek się postarzał, a wcale przy okazji nie zmądrzał. Jednak... najwyraźniej koreańska szkoła nijak się ma do wspomnień, które posiadam. Ale akurat fanów Kraju Porannej Ciszy (prorocze było to sformułowanie, jak wszyscy siedzą w metrze z nosami w smatrfonie i słuchawkami na uszach cisza bez wątpienia jak makiem zasiał :P) nie trzeba uświadamiać co do tamtejszego spojrzenia na edukacje. 
   Mam wrażenie, że twórcy dramy o ciężkim losie koreańskiej młodzieży przekonywali nas od pierwszego do ostatniego odcinka, konsekwentnie i dobitnie. Muszę przyznać, że miała ona w sobie tyle patologi, że można by obdzielić parę sezonów. Od kradzieży, po ojców alkoholików, konflikty między rówieśnikami, fałszywe oskarżenia, wojny z nauczycielami i bójki w prawie każdym odcinku. Nie mówiąc już o gromadce rozhisteryzowanych matek, które co nóż przybiegają do szkoły, by walczyć o lepszą przyszłość dla swoich dziatek. Nie wiem jak Wy, ale we mnie wszystko gotuje się jak w dramie pojawia się matka jędza, pomyślcie sobie, że w tej dramie ten typ występuje stadnie. 
   W dodatku już dawno w żadnej dramie nie postarano się by tak dokładnie podkreślić dramatyzm sytuacji. On rozmawia z nią, padają kluczowe słowa i nagle bah! Uderza nas malownicza melodia. Tudzież bojowa melodia, kiedy akurat ktoś komuś przywalił w twarz. Brrr... 
   Ale wiecie co... pomimo tak ogromnego współczynnika rzeczy, których nie cierpię, obejrzałam tą dramę, właściwie bez żadnego momentu załamania. Co prawda średnio skupiałam się na kwestii matek Koreanek i  wszelkich konfliktów co-zrobić-by-dzieciom-było-lepiej z udziałem pani dyrektor i wszelkich problemów ściśle z samą edukacją związanych.



   Za to plus dla postaci Go Nam Soon i Song Ha Kyung. Niegdyś najlepsza para kumpli, jednak od czasu gdy trzy lata temu Nam Soon złamał nogę Ha Kyung, którego marzeniem była gra w piłkę, ich drogi się rozeszły. Nagle okazuje się, że Ha Kyung zostaje przeniesiony do szkoły, w której uczy się Nam Soon. Rówieśnicy od razu wyczuwają narastającą atmosferę wrogości i domyślają się, że coś jest na rzeczy, jednak nie są świadomi o co tak na prawdę zaszło. Ha Kyung przez długi czas uważany jest za czarną owcę, a wysiłki pojednania skłóconych przyjaciół spełzają na niczym. Zapewne jednym z argumentów przemawiających za obejrzeniem dramy jest właśnie studium tej przyjaźni, a właściwie kryzysu przyjaźni.


   Nauczyciel Kang Se Chan. Początkowo strasznie mnie irytował. Przybywa do szkoły, by uczyć literatury. Pewny siebie, trochę gburowaty, ma całkiem dobre efekty jeśli chodzi o edukacje, ale niespecjalnie przejmuje się swoimi uczniami. Z czasem jednak pod wpływem swojej koleżanki po fachu Jung In Jae coraz bardziej się angażuje i zmienia swoje nastawienie. Co ciekawe pan profesor w filmie ma 35 lat. Tymczasem w rzeczywistości jest, od niektórych swoich dramowych uczniów starszy o trzy lata - ach dobór aktorów w Korei ;).
   Fascynujący moment z panem profesorem w tle: kiedy próbowano go pogodzić z Nam Soon, inny profesor zamknął ich w sali gimnastycznej i kazał myć podłogę (zresztą grany przez weterana dramowego i jednego z moich ulubieńców - Yoon Joo Sang). Kiedy skończyli połamani byli jakby czyścili nie jedną halę, ale całą szkołę. I to przez ostatnie trzy dni. Kondycja pierwsza klasa, nie ma co :P.


   Podobało mi się też to, że drama pokazuje postacie z krwi i kości, a nie wymuskanych idoli. Klasa oczywiście posiadała całą plejadę postaci, jakie każda klasa posiadać powinna: kujonów, zgrywusów, wojaków, leniwców, kozły ofiarne... itd., itp. Moim ulubieńcem był Han Young-Woo jąkający się, w okularach i z fryzurą na muchomora, był dla mnie postacią tak ludzką i niewyidealizowaną, w dodatku tak niepopularnym typem w koreańskich dramach, że od razu zwróciłam na niego uwagę. Bardzo dobrze odegrana rola.
   Oczywiście fakt, że większość klasy spała na zajęciach, mimo wszystko, wydaje się być co najmniej abstrakcyjny - załączony wyżej obrazek nie przedstawia nawet części stanu faktycznego.

    Ponadto drama dobrze pokazuje rzeczywistość taką jaka jest. Bohaterowie przeżywają kryzysy, popełniają błędy, podejmują trudne decyzje, lecz na happy end nie zawsze możemy liczyć. Jak w życiu. Czasem nasze działania wywołują konkretne efekty, których nie da się cofnąć, czy wymazać. Sprawy toczą się dalej swoim trybem, a my musimy pogodzić się z ich biegiem i żyć - nawet z piwem, które nawarzyliśmy, czasem bardzo gorzkim. Z drugiej strony pokazuje też pewne pozytywy, jak to czym jest przyjaźń, przebaczenie i lojalność. Pozwala uwierzyć w dobre strony codzienności.

14.08.2013. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz