piątek, 18 kwietnia 2014

Koreański marzec

Wraz z noworocznymi postanowieniami pojawiło się również i to, czyli miesięczne podsumowanie koreańskich muzycznych nowości. Do długich recenzji nie mam zdolności, więc pomyślałam, że ta forma będzie idealna. 
Tymczasem. Przyszedł styczeń... potem luty... i totalnie nic. Jakby jakaś czarna dziura wessała wszystko. Od momentu, w którym zaczęłam interesować się Azją, jeszcze takiego zastoju w temacie nie miałam. Jednak nastała wiosna i okazuje się, że życie wraca do koreańskiego przemysłu muzycznego. W tym miesiącu chciałam jednak zacząć od dwóch trochę starszych pozycji, które całkowicie zdobyły moje względy, a potem przejdę do tego co pojawiło się w marcu. Zaczynamy. 

Yiruma


To jedno z tych odkryć, których dokonujesz przypadkowo, gdy przypominasz sobie o jakimś dawno niesłuchanym artyście i odkrywasz, że ma nowe konto na YT (w dodatku już nie tak całkiem nowe!) i jest tam pełno jeszcze niesłuchanej przez ciebie muzyki. Coś pięknego. Yirumę wiele osób kojarzyć powinno z utworu River flows in you, który swego czasu królował na fejsbukowej tablicy większości znajomych i rozpalał do czerwoności moje głośniki. A ostatnio usłyszałam go w jednym z odcinków Sly and Single Again i postanowiłam sprawdzić co u Yirumy słychać. I okazuje się, że całkiem sporo. I pięknie. Fortepian zdominował cały wieczór. Szczególnie: Reminiscent i Falling in love

Fromm 


Saundtrackiem pierwszych wiosennych dni roku 2014 zostaje album Arrival. Od jakiegoś czasu nie mogłam znaleźć na koreańskim podwórku muzycznym czegoś, co tak by mnie wkręciło. Początkowo jeszcze bardzo nieśmiało - nooo... całkiem to ok - a potem to już syndrom zapętlenia.

 2NE1


Dara czy ty masz domalowaną grzywkę? CL nie za ciepło ci w tym futrze?
Mam wrażenie, że każdy nowy teledysk, który wypuszcza YG jest pełen absolutnie wszystkiego. Stroje, fryzury, efekty specjalne i świetlne, gadżety, muzyczne wariacje. Wybuchowa mieszanka. I starzeję się chyba, bo powoli zaczyna mnie to męczyć. Dużo przyjemniej zapętla się artystów takich jak np. Fromm, Jaurim czy Roy Kim. Choć od YG się tak łatwo nie uwolnię. Drugi teledysk, który miał ostatnio premierę: Come back home

Girls Generation


Do fanów GG nigdy nie należałam. Mr.Mr. przemknęło niemal niezauważenie. Zainteresowała mnie dopiero wersja taneczna. Lubię oglądać choreografię (no może z wyjątkiem popisów w stylu 4minute). Bez blichtru, w trampkach i wytartych spodniach. Od razu jakoś lepiej mi się to ogląda. Oj, kolejny powód, że się starzeje. MV

Orange Carmel



Trzymałam się dobrze. Żadnej myśli o sushi od pewnego czasu. A tu nagle Orange Carmel wyskakuje z Catalleną i cała terapia na nic. A finanse krzyczą nie. A właściwie śpiewają... w rytmie disco.

Super Junior - M

Co prawda chińskie wydanie. Ale... Siwon z wąsem. Tego jeszcze nie było.


M.I.B


Panowie z M.I.B najwyraźniej usłyszeli, że znaczącym trendem na wiosnę-lato będą pastele. I wyszło pastelowe wcielenie groźnych raperów. I ten durszlak na głowie. Magnetyczne działanie durszlaka odkrywałyśmy pewnej sesji. Tak...  nieprawdopodobna moc.
Nie mam pojęcia na czym polega fenomen, ale zauważyłam, że praktycznie każdy nowy singiel z k-hopów opowiada mniej więcej o tym jaki to wykonawca jest mega i super i w ogóle megasuper i jak nie daje się zgnieść wrogo nastawionej do niego opinii publicznej. Ale chłopcy: "But all the guys wearing BB and lipstick in the VVIP room, piss off..." rzeczywiście, w szczególności Kang Nam, ani śladu makijażu, 100% drwala z lasu. 
Jednak pomimo wszystko i tak zawsze czekam co też następnym razem wymyślą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz