poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Bridal Mask - 각시탈

Czas zniewolenia, miłość, nienawiść, dramatyczne fajto, super hero w ślubnej masce. Wiedz, że będzie się działo. Czyli o tym, że uwielbiam poster dramy, że mam ochotę zabić stylistę, że gdybym nadal chodziła do szkoły pewnie wykorzystałabym ją  w jakiejś rozprawce. 

W mojej dramowej karierze Gaksital jest chyba najdłuższą dramą jaką obejrzałam (wg moich standardów 20 odcinków to dużo, co dopiero 28). Pierwsze 20 oglądnęłam z prędkością rakiety, później zaczęłam się nieco mozolić, a jak człowiek sobie zrobi przerwę to jakoś potem trudno do serii wrócić, szczególnie kiedy się bierze za takie, które z góry mówią, że happy endu to raczej nie można się spodziewać. Ale udało się.

Dobry poster (pic)
Maska mówi o latach 30-tych, kiedy Korea była pod okupacją japońską (1910-1945). Drama oparta jest na manhwie o tym samym tytule stworzonej w latach siedemdziesiątych przez Heo Yeong-man. Gaksital jest więc, zamaskowanym bohaterem, który walczy z narzuconym porządkiem i dyskryminacją, jednocześnie ujawnia kolejne wysoko postawione osoby odpowiedzialne za śmierć jego ojca. Trochę z Zorro, trochę z City Huntera. Trochę z Czasu Honoru. Zabrałam się za nią, bo jak się oglądało dramy to albo współczesne, albo z czasu Joseonu, więc początek XX wieku wydawał się intrygujący. Drama jest mieszaniną bardzo różnych elementów: melodramatycznych uniesień graniczących z groteską, rozwiązań megawciągających ale i tych definitywnie osłabiających, strojów dobrych i zupełnie-nie-z-tej-epoki, walk jeden na trzydziestu (gdzie jeden wychodzi bez szwanku trzydziestu zdziesiątkowanych), lub jeden na jeden (gdzie hero w zadziwiający sposób zostaje rozbrojony). O samym czasie, w którym rozgrywa się akcja może mówić nie będę, bo to trochę jakby traktować o Polsce w trakcie II wojny światowej na podstawie Czterech Pancernych. Przejdę więc do Gaksitala. 

Lee Kang-San - Ślubna maska. Po aresztowaniu i torturach za wspomaganie ruchu niepodległościowego, udaje, że postradał zmysły, by wydostać się z więzienia i odwrócić uwagę policji, jednocześnie cały czas walczy z przejawami niesprawiedliwości. Jako Gaksital próbuje dopaść tych, którzy zabili jego ojca. Natomiast jego brat, Lee Kang-To, jest całkowitym przeciwieństwem, oddany służbie Japończykom, nie widzi innej drogi dla polepszenia swojej sytuacji, nie ma nadziei na wyswobodzenie się Korei. Szaleńczo próbuje złapać Gaksitala nie mając pojęcia, że jest nim jego własny brat. Dopiero, gdy traci wszystko co miał, sam zakłada maskę, by pomścić swoich bliskich. Jakby na to nie patrzeć dość typowy motyw.

W samej dramie podobało mi się jak ukazane były przemiany postaci np. takiego Kimury Shunji - od wręcz nieznośnie miłego nauczyciela, przygrywającego dzieciakom na organkach do maniakalnego poszukiwacza Gaksitala, który nie cofnie się absolutnie przed niczym byle tylko go dorwać. Dość dramatyczny przykład, ale owe zmiany zachodziły też w drugą stronę jak w przypadku Kang To, który z takiego maniaka, zmienił się w obrońce uciśnionych. Sam sposób w jaki ich przyjaźń została zdruzgotana, z powodów zupełnie od nich samych niezależnych, nasuwa dość pochmurne myśli. Po prostu urodzili się w takim a nie innym miejscu, w takim czasie, pośród dwóch różnych narodów. Przy tym wszystkim niszczyli nie tylko siebie, ale wiele osób wkoło. Poza nimi były też inne postacie wmieszane w tą dziejową zawieruchę, z różnymi moralnymi dylematami i z różnymi pomysłami na ich rozwiązanie (jak Gye-Soon czy Minami Tamao). Szkoda, że czasem ten wymiar nie był wydobyty tak jak należy, przywalony ogromną ilością łez.

pics 1,2,3
Co do postaci żeńskich, główna bohaterka Mok Dan, pomimo iż miała być mocnym charakterem, czasem jednak brakowało jej siły i zdecydowania. O wiele ciekawsza wydaje się Ueno Rie, która za wszelką cenę zgrywa twardą sztukę, której nic złamać nie może. Nabyła tą umiejętność przez całe lata zmagań z życiem, jednak ostatecznie okazuje się, że skrywane uczucia i tak wezmą nad nią górę. Te dwie panie nawet pobiły się w pewnym epizodzie, jednak nie było to fajto pokroju Alexis vs Krystal, bez szczególnej pasji czy nawet porządnej techniki (hej! przecież to azjatycka drama). 


RaRa choć co do stosowności jej stroju można by mieć było kilka zastrzeżeń, 
to absolutnie prezentowała się najlepiej z całej dramy.

Problem z dramami jest taki, że zawsze się jest do czego przyczepić. Często jest wiele szczegółów, które nam umkną, albo jest dziwów tyle, że trudno by je było zapamiętać. Co do Joseonu przyjmujemy wszystko co nam scenografowie i styliści podadzą, bo mało który zagraniczny widz, zna się na historii Korei na tyle by wyłapać błędy. Tak początek XX wieku, jednak nasuwa pewne skojarzenia.
Szczególną rzeczą, która budziła we mnie mieszane uczucia była moda w Gaksitalu. O ile np.  bardzo lubiłam panów w tej dramie, dużo bardziej naturalnych, niż we współczesnych, ubranych w garnitur, albo mundur - pełna klasa. Tak odnośnie pań budziło się we mnie wiele znaków zapytania. Choć nie mam dużego rozeznania w modzie Azji tego czasu, tak podejrzewam, że jednak szła ona w naśladownictwo trendów Zachodu (tradycyjne kimono czy stroje społeczeństwa koreańskiego w kontraście do  wymyślnych sukien wyżej postawionych żon urzędników). Jednak czy ich miniówki rzeczywiście dałyby radę w tamtych czasach? Czy ta ilość świecidełek i piór faktycznie mogła być obecna? Czy Mok Dan biegająca w spodniach to nie za wcześnie? Przywykłam chyba do polskich produkcji historycznych, które jednak dbają o odpowiedniość stroju. Natomiast ta drama wydała mi się być raczej pod względem modowym stylizowana na tamte czasy, niż faktycznie je przedstawiać. Bo choć odnośnie długości czy obecności spodni mogę być niedoinformowana, tak buty całkowicie mnie rozwaliły. Na drobne kawałeczki. I tu nawet nie chodzi o brak jakiegoś małego szczegółu, czy obecność jakiegoś odrobinę niepokojącego fasonu. Tu chodzi o fakt, że któryś ze stylistów wymyślił sobie czerwone podeszwy Louboutina produkowane od lat 90-tych. A Mok Dan miała na nich nawet nity. To już nie przejaw niedopatrzenia, to przejaw całkowitej ignorancji. A tak!

Gdy widziałam te lampy po głowie chodziła mi jedynie Ikea,
nawet jeśli są w klimacie azjatyckim, to jednak Ikea jak się patrzy.
I ta maszynka do golenia mnie zastanowiła.
Ale specjalistką nie jestem :P

Zadziwiała mnie szybkość zmiany fryzury u Gaksitala.
Bah włosy na brylantynie, bah luźno spadają na maskę.
Tak, zapewne byłoby to możliwe...
Czy ostatecznie drama mi się podobała? Wciągnęła niemiłosiernie. Ale w dzieciństwie oglądałam Zorro, więc klimaty spod znaku maski nie są mi obce. Choć jak widać posiadała też wiele aspektów, które równie niemiłosiernie raziły w oczy. 

19.02.213. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz