Jestem przykładem typowego estety, może dlatego nie pałam wielką miłością do sztuki współczesnej. Bebechy, plastikowe kubły i chęć zaszokowania odbiorcy nie robią na mnie specjalnego wrażenia. W sztuce nadal szukam odrobiny piękna, zachwytu i niekonwencjonalnych rozwiązań. Jeśli znajdę jakiegoś współczesnego artystę, który potrafi wyciągnąć ze mnie chociażby ledwo słyszalne westchnienie zadowolenia jego dzieło zapewne zostanie zachomikowane w pamięci tumblr'a.
Ostatnimi czasy moją uwagę przykuł Jaehyo Lee. Potrafi on bowiem wykorzystać naturalny materiał, jak chociażby drewno czy kamienie, w sposób całkowicie nowatorski. Jego sztuka przybierająca niejednokrotnie monumentalne formy z jednej strony, przez wzgląd na materiał i organiczną formę, oddaje hołd owej naturalnej sile, z której czerpie inspirację. Z drugiej natomiast ukazuje jej destrukcje. Opalając konary i wbijając w nie gwoździe Lee tworzy dzieła, które dużo bardziej przywodzą na myśl działanie człowieka, zniszczenie i śmierć. Nie można im jednak zarzucić brzydoty, przeciwnie, dzięki swojej formie oraz kontrastowi zwęglonego drewna i połyskującego metalu emanują swoistym pięknem.
Pics: 1,2,3,4,5,6,7,8.
Koreański krótkometrażowy dokument o pracowni Jaehyo Lee.
Pracownia Jaehyo przypomina mi dawne warsztaty czy cechy rzemieślnicze, gdzie kilkuosobowa grupa pracuje nad ostatecznym efektem słuchając zaleceń swego mistrza.
Więcej o sztuce Jaehyo Lee:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz