piątek, 18 kwietnia 2014

Gdzie warto zajrzeć ucząc się języka koreańskiego cz. 2

Kolejny post z serii uczymy się języka koreańskiego. Nie żebym ostatnio zaniedbała go do takiego stopnia, że bardziej się już chyba nie da. Ale pierwsze promienie słońca i błękitne niebo zapowiadające (mam nadzieję) nadchodzącą wiosnę, dodały mi tyle energii i dobrego samopoczucia, że postanowiłam wypowiedzieć walkę moim labom w tym temacie. A że po drodze znalazłam nowe ciekawe pomoce naukowe postanowiłam się nimi podzielić. Poniżej link do tego co było wspomniane wcześniej:


Rozmówki koreańskie - LINGEA: Są po prostu nieprawdopodobne. Chyba pierwszy raz spotykam rozmówki, które by były tak dobrze opracowane, jest w nich wszystko co potrzeba, a nawet i więcej. Znajdziemy w nich m.in. przykłady zdań podzielone tematycznie (np. popularne zwroty, podróż, mieszkanie, wyżywienie itp.), słownik oraz ogólne informacje o języku. Zestaw dość typowy dla przeciętnych rozmówek, ale ilość zawartego w nich materiału jest naprawdę zdumiewająca. Pierwsze wydanie ukazało się w 2013 roku, więc jest to pozycja stosunkowo nowa. Nawet jak ktoś nie uczy się konkretnie koreańskiego, ale jakiegoś innego języka, powinien się z nią zapoznać (nie porównywałam szczerze powiedziawszy innych rodzajów, ale podejrzewam, że zawartość raczej nie będzie się zbytnio różnić). Wiadomo bowiem jak to jest, kiedy zaczynamy przygodę z jakimś nowym językiem. Ile razy próbujemy przekalkować jakiś schemat z polskiego i wychodzą z tego ceregiele, których nie potrafi zrozumieć nikt, łącznie z nami samymi. W tej pozycji znajdziemy wiele przykładów, które ułatwią nam komunikację.


Żeby nie być gołosłownym. Jak już wylądujecie w Korei i zepsuje się Wam samochód będziecie mogli bez problemu poinformować pomoc drogową, że zepsuł Wam się np. rozdzielacz zapłonu, albo tempomat. Ja osobiście nie mam pojęcia, gdzie znajdują się one w samochodzie, ale wiem jak powiedzieć to po koreańsku :P Wiem też jak mówi się prąd stały i zmienny, choć ostatni raz słyszałam to rozróżnienie z ust mojego taty, który jest m.in. elektrykiem. 
I moje ulubione, widoczne zresztą poniżej: Nic z tym nie zrobiłem, Tylko próbowałem włączyć :D Oczywiście. To nie ja! Samo się! Nawet nie dotykałam! + 100 za najbardziej przydatny zwrot ever. 
A! No i transkrypcja jest spolszczona. Ja osobiście nie cierpię każdego rodzaju transkrypcji, bo nigdy nie wiem jak to przeczytać (dajcie mi hangul! :)), a ta polska wygląda już w ogóle niesamowicie.
  

Learn Korean witch GO! Billy Korean - przyznam, że od razu po włączeniu jednego z filmików, myślałam: czy w ogóle warto oglądać, czy będzie w tym coś sensownego. Prowadzący wydał mi się dość... specyficzny. Ale jak już przeszedł do konkretnego materiału stwierdziłam: Tak! To jest to! I rzeczywiście, sporo rzeczy, które do tej pory wydawały mi się odrobinę nieścisłe, i z którymi gdzieś tam miałam problem, nagle okazały się takie oczywiste. Choć przyznam, że zdecydowanie lepiej ogląda mi się to jako powtórkę, już przerobionego materiału niż, jako bazę. Filmiki są krótkie, treściwe, ale jak pojawia się materiał z czymś zupełnie nowym, odrobinę się gubię. Za to do powtórek jest idealne, bo w przeciwieństwie do TTMIK, czas trwania to nie dwadzieścia, a kilka minut, zwykle poniżej pięciu.

Playlista z lekcjami: Learn Korean oraz Korean Phrases

Nic tylko się uczyć ;)
10.03.2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz